czwartek, 1 sierpnia 2013

Dawno nie pisałam...Mam wrażenie,że tkwię w zawieszeniu. Przez zimę przyzwyczaiłam się,że Wojtek porusza się na kolankach. Była to normalna, nasza codzienność. I przyszło ciepło,a ja sobie uświadomiłam ile nas i przede wszystkim Wojtka czeka. Ale ja dalej jestem w zawieszeniu. Każda zmiana,czy rzecz do zrobienia sprawia mi trudność. Nigdy tak nie miałam. Nie jestem w stanie niczego załatwić. Słyszę "Ale tu chodzi o Twoje dziecko" .Wiem. Przecież wiem.  I moim największym pragnieniem jest to,by  mój kochany synek chodził. Ale chyba mnie to przerosło. Mam tyle ludzi ,którzy mnie motywują.Dopingują.Pomagają. Wspaniałych ludzi. ale to ja zawsze motywowałam ,dopingowałam,pomagałam innym. A teraz...Chciała bym zrobić pstryk i żeby było już po wszystkim.Ale tak się nie da. I ciągle dostaje przysłowiowego "kopa" bym się ruszyła. Ale nie mogę. Jestem zawieszona. I jeszcze suma,którą musimy zdobyć na operację Wojtusia. Ogromna. Mam wrażenie,że nie do zdobycia. Chyba muszę się mocniej modlić. Nie tylko o zdrowie dla  bliskich,ale i o siłę dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz